Celownik i tarcza, dwa przeciwne światy
Proszę nigdy więcej. Wrzucono mnie w ten świat
Tak wiele kłamstw, korona nienawiści
Połykam blask Księżyca, nienawiść we mnie rośnie
Zapomniane królestwa zalane łzami
Nie potrafię płakać, wyschłem ze strachu
Gdzie jest moje niebo, dlaczego zniknęło?
Moje pytania są puste, pomóż mi. Mój Drogi
Zatrute zapachy, perfumy nagich dziewcząt
Moje sny są ślepe, powiedz mi, co mnie dręczy
Skórzane lalki? Romantyczne ptaki?
Wymiotuję blaskiem Słońca, koniec potępienia
Okłamuję siebie, poprawiam swą twarz
Gdzie jestem ja w tej zamkniętej
przestrzeni?
Gdzie jest moje życie, dlaczego znika?
Pomóż mi, albo zabij, proszę, Mój Drogi
Samotność bez końca
Czy lepsze czasy zaczynają się w ogóle?
Wśród tłumu
Wychwalającego swe grzechy
Myśli stają się czyste
Czego się obawiamy?
Wszyscy jesteśmy doskonali
Ja jestem Mój Drogi